niedziela, 26 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.8 - przerywnik czyli skrzyneczka na klucze

No właśnie.... przerywnik. Powód dość błachy, a mianowicie dopadło mnie choróbsko ... alebo kilka choróbsk ... albo lekarze nie wiedzą co to jest .... Z początku gorączka i przeszywający ból całkowicie mnie zdyskwalifikował od robienia czegokolwiek oprócz leżenia i sapania, jednak po 4 dniach zaczęło mnie nosić. Lekko przygarbiony, ostrożnie by nie urazić bolących mięśni międzyżebrowych po tuptałem do garażu. Za cięzkie rzeczy nie ma się co brać bo zdrowie nie to, ale coś by się zrobiło.
Odkąd sprzedałem poprzedni domek i z premedytacją pozostawiłem tam naszą skrzyneczkę na klucze (bo była za mała i nie dało się jej domknać) wiedziałem że zrobię nową sam. Potem kiedy kupowałem z żonką deski na podłogę tez wiedziałem że z nich właśnie zrobię ten "domek na klucze". No i w sumie idealna okazja żeby poćwiczyć pracę z tym materiałem, bo co tu dożo mówić, merbau to nie sosna i zanim zacznę robić z niego parapety czy schody to trzeba go poznać. Dośc szybko zrobiłem drzwiczki, tak szybko że nawet nie mam zdjęć z procesu produkcyjnego. Kilka sklajonych deseczek a na wierzch ramka. Ramka była nudna więc trochę podfrezowałem ją po wewnętrznej stronie.


Jak widać na zdjęciu, zanim zrobiłem pierwsze zdjęcie to wstępnie zmontowałem też korpus. Na tym zdjęciu jest on pusty w środku i bez pleców. Na następnym zresztą też, ale tam go lepiej widać :)


Po ściśnięciu domku na klej zrobiłem przerwę na obiad a następnie z synkami udałem się do Obi gdzie kupiliśmy małe zawiaski i haczyki. Po powrocie wyjąłem drzwiczki z ramki i ostrzożnie obruciłem na drugą stronę (nie zdejmując ścisków). Zrobiłem pomiary i wyciąłem plecy skrzyneczki z plecówki meblowej (płyty pilsniowej). Z począdku miałem dac białą strona do środka, ale była jakaś w plamach (plecówka z odzysku). Dopasowałem, doszlifowałem i wkleiłem. Przypiąłem ją tez na krawędziach zszywaczem tapicerskim. Obracam i co? oczywiście machinalnie dałem białym do środka. No i dawaj wyciągac zszywki i obracać. Poprawiłem klej, wstrzeliłem nowe zszywki i tym razem było dobrze. W poprzednim domku haczyki były wkręcone w pilśnię. Nie do końca mnie to przekonywało (choć wytrzymało kilka lat). Tym razem zrobiłem merbauowe listeweczki, przykleiłem je, przyszyłem od tyłu zszywaczem i dopiero wkręciłem w nie haczyki (po uprzednim nawierceniu otworów oczywiście). Haczyki przeszły przez listewke i plecówkę. Tym razem mogę na tym wieszać chyba nawet klucze francuskie :)
Środek domku na klucze wygląda teraz tak:


Na koniec podfrezowałem w drzwiczkach miejsce na zawiaski i wkręciłem je. Nie mam jednak na tyle krótkich małych a zarazem solidnych śrubek żeby wkręcić je w boczną ściankę skrzynki, któa to ścianka ma zaledwie 10mm. Poza tym, część drewna jest lakierowana a część nie (bo to z finiszparkietu robione) więc wypadało by trysnąć czymś. Jutro w wracając od lekarza (kolejnego już) zatrzymam się w celu zakupienia lakieru w sprayu (nie chce mi się walczyć z moim pistoletem elektrycznym na taką małą powierzchnię) oraz dopowiednich śrubek.

3 komentarze:

  1. też bym chciała taką skrzyneczkę...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to nic trudnego. 2 dni i zrobiona, a jaka satysfakcja że się ma własnej roboty skrzyneczkę n aklucze któa w niczym nie ustępuje estetyka sklepowej (a jest bardziej praktyczna, bo jak miałem taką z IKEA to sie klucze nie mieściły i nigdy sie jej nie zamykało, tylko przymykało)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie to wszystko wygląda i muszę przyznać, że prace stolarskie są dość ciekawe. Ja jak chciałam nowe meble do domu to wtedy stolarz http://kacprzak-stolarz.pl/ bez najmniejszego problemu je wykonywał.

    OdpowiedzUsuń