czwartek, 26 września 2013

raz dwa trzy - wędzarnia!

Zapragnąłem wędzarni. Choćby tymczasowej, bo na budowę tej docelowej na razie brak czasu i środków. W najbliższy weekend planuje popełnić drewnianą skrzynię do któej rurą podłączę żeliwną kozę i tak powstanie szybka tymczasowa wędzarnia :D. żeby się zmotywować przygotowałem wczoraj wieczorem wsad do wędzarni :D

 
Żeby nie generować kolejnego wpisu rozwijam wątek dalej tutaj. No więc sobota przyszła a ja zabrałem się za budowę wędzarni. Zostało mi po budowie klamociarni w drewutni trochę ścinków desek felcowanych.
 
 
 Po sortowałem je według długości i po składałem z nich plecy, dwa boki i drzwi. Pozostałe kilka desek miało zostać na obrobienie drzwi z przodu, spód i komin.


W pierwszej kolejności skręciłem plecy. Zanim to zrobiłem wyciąłem dwie listwy na przód i na tył, skręciłem razem ściskami stolarskimi i po robiłem wyżłobienia na kijki do wędzenia.


Gdy plecy, boki i górna poprzeczka przodu były gotowe skręciłem całość razem. Następnie przyciąłem kijki. Na razie trzy bo na tyle starczyło mi zakupionego kija od szczotki. Jest miejsce jeszcze na dwa kijki w przyszłości. Przydadzą się do kiełbasy bo ją można gęściej wieszać bo cienka.


Nastęnie dokręciłem deskę na spód i skręciłem drzwi. Zawiaski, skobelek i wszystko się ładnie otwiera.


Od strony zasuwki była trochę za duża szpara więc zrobiłem listwę przymykową.


Komin tez jest z desek. Naciąłem dwie boczne piłką, a przednią przeciąłem całkiem. W tak skręcony komin wsunąłem zrobiony z ocynkowanego kawałka blachy (materiał na który nota bene kupiłem na złomowisku zupełnie do innego celu ale dużo mi zostało) szyberek, który pozwala regulować ciąg w kominie. W podłodze dałem tylko dwie deski wzdłuż, a resztę zamknąłem tą samą blachą z której jest szyberek. Wyciąłem dziurę na rurę dymową i gotowe.


Docelowo zrobię jeszcze nogi, ale śpieszno mi było już wędzić. Postawiłem więc domeczek na kobyłkach i podłączyłem do niego kozę za pośrednictwem 1,5 metrowej rury i kolanka.


Wywierciłem jeszcze dziurę w drzwiczkach i wkręciłem termometr od instalacji CO. Dół wędzarni wyłożyłem folią aluminiowa żeby nie usyfiła się kapiącym tłuszczem. Rozpaliłem w kozie i obserwowałem.


Wszystko wędziło się około 5 - 6 godzin, i chyba o jedną godzinę za długo. W zasadzie nic nie ucierpiało, ale schab zrobił się za suchy a całość trochę za mocno się osmaliła. Postanowiłem że zrobię jeszcze dyfuzor, czyli takie V z blachy i zamontuje tuż nad wylotem rury dymnej, bo właśnie bezpośrednio nad nią wisiał ów nieszczęśliwy schab.


Wędzarnia jak widać na zdjęciu uroczo się wewnątrz okopciła. Po wyrzuceniu folii jest czysta w środku i żadne robactwo mi się tam nie zalęgnie .... choć pewnie i tak nie będzie miało kiedy, bo za tydzień znowu odpalam :)

Produkty wyszły smaczne ale okopcone niestety. Baleronik jest doskonały, jak z najdroższego sklepu z wędlinami tradycyjnymi. Boczek podobnie, a schabu już pewnie nie będę robił bo wyszedł suchy. Najpierw muszę podszkolić się z procesu wędzenia. Ale mam w planach szynkę no i kiełbasę
Znalazłem też artykuł w którym jest dużo ważnej wiedzy dotyczącej wędzenia. Zastosuje się do wytycznych i być może moje wędzonki będą bardziej rumiane a mniej czarne.