wtorek, 15 maja 2012

ogrodzenia ciąg dalszy oraz ławeczka

Plan właściwie realizowany jest zgodnie z harmonogramem. Dojechałem już z płotkiem do bramy, w tym też skróciłem furtkę (była za długa na dole i sztachety nie sięgały do jej dołu) oraz pomalowałem już wszystkie sztachety co do jednej. ruszyłem już też z płotkiem po drugiej stronie bramy i teraz pora na jakiś dłuższy dzień, bo bramę chce zrobić jednym rzutem, a to dla tego że w celu obicie jej sztachetami trzeba zdjąć z niej siatkę, a jak zdejmę siatkę i tak zostawie to okoliczne psy przychodza się do mnie na trawnik wysrać ....


Wczoraj byłem już tak zmęczony robieniem ogrodzenia ze postanowiłem zrobić sobie mały odpoczynek w ramach którego skosiłem trawnik oraz zrobiłem ławeczkę przed domem. Zastosowań dla łąweczki co nie miara ... można usiąsć na niej z wózeczkiem i dzidziusiem na słoneczku i po czytac książkę, można usiąść i odpocząć w trakcie robienia płotu, można usiąść i z sąsiadem napić się piwa .... poprostu ławeczka wielofunkcyjna :)
Żeliwne nogi dostałem od rodziców na urodziny wiele lat temu i tak stały i czekały aż się nad nimi ulituje. Wczoraj kupiłem dechy, po bejcowałem, po lakierowałem, przykręciłem i łąweczka gotowa.

wtorek, 8 maja 2012

Ogrodzenie czas zacząć

Po długiej przerwie spowodowanej chirurgicznymi przygodami, jeszcze ze szwami wystającymi z żeber zabrałem się za ogrodzenie. Najpierw z moim przyjacielem Andrzejkiem całą sobotę spawaliśmy poprzeczki między słupkami. Potem całą niedzielę je malowałem. Już na etapie budowy ogrodzenia i mocowania kotew wiadomo było, że chce aby słupki metalowe były schowane za sztachetami. Przęsła wyglądają tak:


W ten sposób rozpocząłem długi weekend majowy. W poniedziałek do pracy a we wtorek, 1-go maja rozstawiłem dwa 5cio metrowe stanowiska do malowania sztachet i dzięki słonecznej pogodzie 3 godziny później 100 sztachet było pomalowane z obu stron i suche (tu dodam, że malowanie odbywa się elektrycznym pistoletem natryskowo).
Jeszcze tego samego dnia pierwsze 15 sztachet było już przykręcone. Potem mała przerwa na wyjazd z dziećmi i przyczepą kempingową od środy, ale od powrotu w niedzielę każdego dnia po pracy przykręcam jedno przęsło między słupkami (czyli na razie 2 przęsła :D).



Jedyny problem na jaki napotkałem to przykręcenie sztachet które wypadają akurat na słupku, i nie koniecznie na jego środku. Tak więc po dwóch złamanych wiertłach i kilku niecenzuralnych słowach wysłanych ogólnie do wszechświata stanęło na tym, że sztachety które wypadają ni w pięć ni w dziesiąć, gdzieś na brzegu rury, z boku i na spawie są przykręcane tak , że wiercę otwór, gwintuje i przykręcam je taką oto śrubą:


A te które wypadają na środku rury są wiercone na wylot i przykręcane na wylot o tak:


Jeśli wykonam plan na ten tydzień to do jego końca powinienem przykręcić wszystkie sztachety które mam już pomalowane. Nie wiem co prawda czy uda mi się coś zdziałac w weekend, bo mam w planach pomagać Andrzejkowi w jego domku na działce ... ale może chociaż z rana wystawie i pomaluje nową porcję sztachet. zobaczymy.