wtorek, 28 lutego 2012

Skrzyneczka na klucze gotowa!!

Jak w temacie. Skrzyneczka skończona. Kupiłem lakier w sprayu, śrubeczki do zawiasków i dokończyłem dzieło. Wisi już przy wejściu do wiatrołapu i przechowuje nasze klucze :)

Polakierowałem też wnętrzem włącznie z płytą pilśnoową w środku.


Wszystkie te krawędzie które były cięte, szlifowane i frezowane nabrały ponownie głębi koloru i połysku. Generalnie jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego. Przerosła moje oczekiwania :)


Poznałem też trochę lepiej cechy tego drewna i myślę, że za jakiś czas (gdy już zdrowie pozwoli) będe mógł zwócić do parapetów z marbauu.

niedziela, 26 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.8 - przerywnik czyli skrzyneczka na klucze

No właśnie.... przerywnik. Powód dość błachy, a mianowicie dopadło mnie choróbsko ... alebo kilka choróbsk ... albo lekarze nie wiedzą co to jest .... Z początku gorączka i przeszywający ból całkowicie mnie zdyskwalifikował od robienia czegokolwiek oprócz leżenia i sapania, jednak po 4 dniach zaczęło mnie nosić. Lekko przygarbiony, ostrożnie by nie urazić bolących mięśni międzyżebrowych po tuptałem do garażu. Za cięzkie rzeczy nie ma się co brać bo zdrowie nie to, ale coś by się zrobiło.
Odkąd sprzedałem poprzedni domek i z premedytacją pozostawiłem tam naszą skrzyneczkę na klucze (bo była za mała i nie dało się jej domknać) wiedziałem że zrobię nową sam. Potem kiedy kupowałem z żonką deski na podłogę tez wiedziałem że z nich właśnie zrobię ten "domek na klucze". No i w sumie idealna okazja żeby poćwiczyć pracę z tym materiałem, bo co tu dożo mówić, merbau to nie sosna i zanim zacznę robić z niego parapety czy schody to trzeba go poznać. Dośc szybko zrobiłem drzwiczki, tak szybko że nawet nie mam zdjęć z procesu produkcyjnego. Kilka sklajonych deseczek a na wierzch ramka. Ramka była nudna więc trochę podfrezowałem ją po wewnętrznej stronie.


Jak widać na zdjęciu, zanim zrobiłem pierwsze zdjęcie to wstępnie zmontowałem też korpus. Na tym zdjęciu jest on pusty w środku i bez pleców. Na następnym zresztą też, ale tam go lepiej widać :)


Po ściśnięciu domku na klej zrobiłem przerwę na obiad a następnie z synkami udałem się do Obi gdzie kupiliśmy małe zawiaski i haczyki. Po powrocie wyjąłem drzwiczki z ramki i ostrzożnie obruciłem na drugą stronę (nie zdejmując ścisków). Zrobiłem pomiary i wyciąłem plecy skrzyneczki z plecówki meblowej (płyty pilsniowej). Z począdku miałem dac białą strona do środka, ale była jakaś w plamach (plecówka z odzysku). Dopasowałem, doszlifowałem i wkleiłem. Przypiąłem ją tez na krawędziach zszywaczem tapicerskim. Obracam i co? oczywiście machinalnie dałem białym do środka. No i dawaj wyciągac zszywki i obracać. Poprawiłem klej, wstrzeliłem nowe zszywki i tym razem było dobrze. W poprzednim domku haczyki były wkręcone w pilśnię. Nie do końca mnie to przekonywało (choć wytrzymało kilka lat). Tym razem zrobiłem merbauowe listeweczki, przykleiłem je, przyszyłem od tyłu zszywaczem i dopiero wkręciłem w nie haczyki (po uprzednim nawierceniu otworów oczywiście). Haczyki przeszły przez listewke i plecówkę. Tym razem mogę na tym wieszać chyba nawet klucze francuskie :)
Środek domku na klucze wygląda teraz tak:


Na koniec podfrezowałem w drzwiczkach miejsce na zawiaski i wkręciłem je. Nie mam jednak na tyle krótkich małych a zarazem solidnych śrubek żeby wkręcić je w boczną ściankę skrzynki, któa to ścianka ma zaledwie 10mm. Poza tym, część drewna jest lakierowana a część nie (bo to z finiszparkietu robione) więc wypadało by trysnąć czymś. Jutro w wracając od lekarza (kolejnego już) zatrzymam się w celu zakupienia lakieru w sprayu (nie chce mi się walczyć z moim pistoletem elektrycznym na taką małą powierzchnię) oraz dopowiednich śrubek.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.7 - Koniec parapetów sosnowych i przymiarka do merbauu

Jak w temacie. Dokończyłem ostatni sosnowy parapet w pokoju Piotrusia. Dokleiłem mu boki, pobejcowałem, polakierowałem i zamontowałem. Wyglądało to tak.





Po takiej pracy pora na odrobinę zabawy. Pojechaliśy z chłopakami na sanki i ulepić bałwana.


Po powrocie wziąłem się za sprzątanie garażu po pracach stolarskich i odkryłem że zostało mi sporo dziwnokrztałtnych odpadów po robieniu parapetów. jako że nie mogę zlokalizować moich małych kobyłem któe przydały by mi się w warsztacie to przystąpiłem do szybkiej produkcji :)


Po pociąciu desek na jakieś unormowane wymiary (przy okazji wyprodukowałem synkowi spora ilość listewek do modeli samolotów które robi) skręciłem dwie sympatyczne kobyłki (lub jak ktoś woli "koziołki")


Wszystko ładnie posprzątałem, wprowadziłem do garażu samochód .... i stwierdziłem że już starczy odpoczynku. W niedzielę samochód wystawiłem, kobyłki rozstawiłem i zabrałem się za próbny parapet z merbauu. Nie mam do końca pomysłu, ale chciałem brzegowe deseczki doszlifować pod kątem 45 stopni tak by rant wyglądał jak jedna decha .... chyba jednak przy moich narzędziach nie jestem w stanie (zwłaszcza z tak twardego drewwna) uzyskać tak precyzyjnego cięcia. No ale po kolei.
Najpierw wyciałem odpowiedni krztałt z płyty OSB 28mm. Następnie zacząłem eksperymentować czym uciąć deseczkę pod kątem 45 stopnie w zdłuż. Próbowałem frewarką, ale moja wrzecionówka się do tego nie nadaje (choć miałem nadzieje że a i owszem). W efekcie przerobiłem trochę moją krajzegę i po położeniu na boku nawet się nadaje. Jednak drewno jest twarde a zęby w pile choć nie duże to jednak trochę szarpią.


Niby wygląda dobrze, ale te pół milimetra szparki i tak ni się nie podoba.


Tak z góry wygląda OK, ale te brzegi trzeba jakoś obrobić ....


Po sklejałem, po skręcałem i zobaczymy .. ale nie jestem dobrej myśli ... będe walczył dalej.

piątek, 17 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.6 - Ostatni parapet na warsztacie

Jak zapewne widać nie jest środa tylko piątek .. a parapety nie skończone. Nie jest jednak tak źle. Kolejne warstwy lakieru na duży parapet Karolinki położone i wyschnięte. Generalnie parapet gotowy.


A jak gotowy to i zamontowany. Wczoraj wieczorem pianka poszła w ruch i parapet został zainstalowany na swoim miejscu.



Na gotowo jest też zrobiony parapet Michałka. Wczoraj na noc połozyłem jeszcze ostatnie warstwy lakieru więc dziś wieczorem będzie instalowany. Na zdjęciu jeszcze surowy i pobejcowany.



Teraz jest już polakierowany ... ale nie zrobiłem zdjęcia. W tym czasie  zdjąłem ściski, wyszlifowałem, przyciąłem boki i dokleiłem boczne listwy do parapetu Piotrusia. Doszedłem do wniosku, że instalacja służąca do doklejania tych bocznych listewek jest najbardziej skomplikowana. Zobaczcie zresztą sami .... listewka długości 20cm a użyte 6 ścisków we wszystkich kierunkach świata :)


Dziś oprócz przyklejenia parapetu Michałka planuje wyszlifować i dopasować ten Piotrusiowy, pobejcować i położyć ze dwie warstwy lakieru. Jutro powinien być już zamontowany na swoim miejscu.

wtorek, 14 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.5 - Ostatnie parapety sosnowe.

Znacie to uczucie kiedy pomimo najszczerszych dobrych chęci i altruistycznych pobudek coś robicie, a jakiś burak sprowadzi was do swojej skali i zainsynuuje, że robicie to z ukrytych pobudek lub dla wyciągnięcia korzyści ..... i od razu się odechciewa... Ot taka dygresja, na szczęście drewno jest bezkrytyczne a o nim tutaj ma być :)

Tak jak planowałem w ten weekend ruszyłem dalej z parapetami. Żeby już zamknąć ten rozdział uruchomiłem produkcję taśmową :). 


Po lewej klei się parapet do Piotrusia, po prawej z góry schnie pobejcowany parapet do dzidziusia, a pod nim klei się parapet do Michałka.


Parapet dzidziusia to największy jaki zrobiłem. Ma 170cm długości. Tego wieczoru jeszcze położyłem dwie warstwy lakieru. Mam nadzieję, że do jutra zamknę ten etap prac stolarskich. Potem będzie mały przerywnik na budowę mebli do pokoju Karolinki (bo tak ma mieć na imię dzidziuś), a potem zrobię pierwszą przymiarkę do robienia Parapetów z merbauowej deski podłogowej, których to desek kupiłem więcej z zamiarem zrobienia z nich parapetów i trepów na schody. Tam technologia będzie zupełnie inna, bo na podkład w płyty OSB 25mm będę kleił 10mm deski podłogowe. Zobaczymy jak to wyjdzie. Pierwszy parapet zacznę robić za około 2 tygodnie.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Prace Stolarskie cz.4 - Parapety w sypialni zrobione

Tytuł zdradza etap postępu prac :). No ale po kolei. Przygotowany w poprzednim poście parapet wysechł i przystapiłem do wstępnej obróbki. Używam do t ego "czołgu" czyli szlifierki taśmowej.


Następnie zrobiłem kilka przymiarek i doszlifowałem tu i ówdzie żeby parapet ładnie pasował do glifu.


Chyba sie to udało :)


 Następnie przyszła pora na doklejenie bocznych krawędzi. Wcześniej o tym nie pisałem, ale moje deski sa od spodu fazowane co 3 cm wzdłuż, co niby miało zapobiec skręcaniu się tych desek (jakoś nie zapobiegło). W rezultacie przycięta deska przyklejona do boku ujawniała by z przodu tą właśnie fazkę. Wszystkie boczne doklejki zwężałem o głębokość tej fazki na krajzedze. Wiem że nic z tego nie zrozumieliście (sam bym nie zrozumiał) więc przy nastepnym parapecie pokaże o co chodzi.
Tak czy inaczej boki doklejone. Mój patent polaga na przykręceniu ściskiem kawałka deski do parapetu żeby się mieć o co zaczepić ściskami i docisnąć boczną krawędź W przeciwnym razie musiałbym mieć ścisk o długości 1,5 metra :) ... a nie mam.


 Tu widać dociśniętą krawędź.


Kiedy wszystko wyschło, zostało dokładnie już i ostatecznie wyszlifowane, najpierw czołgiem z drobniejszym papierem a potem szlifierką oscylacyjną z już bardzo dorbnym papierem. Tu dygresja na temat markowych narzędzi. Podobnie jak ze szlifierką kontową którą mam marki krzak (jakiś Pegasus) i która służy mi juz 10 lat i zbudowała już 2 domy, tak i szlifierkę oscylacyjna mam pegasus i mam ja już lat 7. Kosztowała cgyba ze 40 zł ... :) Ale wracając do parapetów, po doszlifowaniu zabrałem się za bejcowanie. Do tej pory nie tłumaczyłem się czym i jak bejcuje i maluje parapety. Otóz nie zdezydowałem się na lakierobejcę po pierwsze dla tego że jest droga, a po drugie dla tego że nie wnika w drewno tak jak zwykła bejc, i odprysk lakieru powoduje odprysk koloru. Cena też ma duże znaczenie. Buteleczka bejcy widoczna w tle poniższego zdjęcia kosztowała 2,76 PLN i starczyła na 3 parapety i jeszcze tropchę zostało. Lakierowałem Nitrolakiem za 24 PLN za litr. Teraz komu się chce niech to porówna z ceną i wydajnością litra lakierobejcy.


Dodatkową zaletą Nitrolaku jest to że bardzo szybko schnie. Po 2 godzinach można już montować parapet. Tak więc po 2 warstwach bejcy i 4 warstwach lakieru odczekałem 3 godzinki i zamontowałem parapet.


Jako niespokojna dusza jeszcze tego samego dnia skleiłem ostatni parapet. wyszlifowałem pobejcowałem i połozyłem dwie pierwsze warstwy lakieru. Rano dołożyłem kolejne dwie i tym sposobem w południe w niedzielę zamontowałem ostatni parapet w sypialni. Ten jak zapewne zauwazyliście jest nieco węższy, to to po to żeby się w głowe nie stukać kiedy człowiek chce się wyżej położyć żeby po czytać.


Na kilka dni złożyłem mój warsztat stolarski i pewnie reaktywuje go dopiero w piątek. Do tego czasu mój organizm powinien wydalić wszystkie drzazgi które wbiły się zbyt głęboko żeby wysłumać je narzędziami :)

czwartek, 2 lutego 2012

Prace stolarskie cz.3

Wczoraj kontynuowałem prace stolarskie nad parapetami. W pierwszej kolejności wyciąłem dokładnie krztałt według pobranych wcześniej wymiarów. Oznaczało to również obcięcie przedniego brzegu tak by parapet miał 42cm (konkretnie to 40 ale 2 jeszcze dokleję). Odcięty kawałek przykleiłem z przodu jako pogrubienie blatu.


Wszystko przyklejone i ściśnięte ściskami do wyschnięcia. W tym czasie zabrałem się za montowanie poprzedniego, gotowego już parapetu. Najpierw przymiarka.


Niby wszystko dobrze a nie dobrze. Blat jest trochę za cienki, i musiałbym coś podkładać pod spód. Została by szpara. Ponadto w miejscu klejenia desek w jednym miejscu uginał sie i przez to nabierał wypukłego krztałtu, dodatkowo sugerując że przy mocniejszym oparciu może się złamać. Tego nie chcemy, więc czymprędzej przeanalizowałem dostępne materiały i znalazłem rozebraną szafę, którą robiłem do wynajmowanego mieszkania 12 lat temu. w międzyczasie służyła potem mi w kolejnych 2 mieszkaniach, potem mojemu bratu, a od jakiegoś czasu leży rozebrana na deski najpierw u brata a potem u mnie.Wyciąłem, przykręciłem na wkręty i jest OK.


Wypełniłem płytą blat od spodu. Nie wystaje za obrys, ładnie wykańcza od spodu, usztywnia i pogrubia. Generalnie wszystko to o co chodzi. Nie pozostało nic innego jak przykleić. Nie wiem czy mówiłem ale od lat parapety, trepy od schodów i tym podobne montuje na piankę montażową. Tak było i tym razem. Po zamontowaniu i wypoziomowaniu nastąpiło obstawienie parapetu pierdołkami i gotowe! :)



Do soboty powinienem skończyć i zamontowac drugi. Trzeci będzie łatwiejszy bo nie powinien wystawać za obrys ściany, bo uwierałby mnie w głowę gdy siedzę i czytam w łóżku :) .. ale to w dalszych częściach serii o pracach stolarskich :)

środa, 1 lutego 2012

Prace stolarskie cz.2 - Operacja "Parapet"

Tak jak obiecałem, nieco więcej o parapetach. Na zachętę najpierw pokażę wam jak wygląda teraz ten parapet który pokazywałem ostatnio, gdyż obecnie pokryty jest 4 warstwami lakieru ... na zdjęciu jeszcze lakier jest mokry :)

Zacząłem robić drugi, więc teraz pora na relację krok po kroku. Otóż, wybieramy w miare łądne, niesękate i gładkie deski podłogowe.


Następnie tniemy je na odpowiednie długości i składamy na próbe w parapet.


Następnie smarujemy felce od desek klejem, i ściskamy ściskami stolarskimi. żeby się parapet nie wygiął w łódkę, skręcamy go ze stołem deskami na storc przy pomocy ścisków. Dzięki temu nasz "blat" będzie prosty.


Całość pozostawiamy do wyschnięcia. Dziś wieczorem będe kontynułował budowę parapetu, czyli dopasowywał krztałt, wycinał i przyklejał obrzeża, szlifował, bejcował i lakierował. Jutro postaram się uzupełnić relację z budowy parapetu o dalsze postępy :)