piątek, 3 grudnia 2010

Dziennik Budowy Dorado II cz. 63

Zima złapała i nie odpuszcza. Najwiekszym moim zmartwieniem jest temperatura w domu, a własciwie była w minionym tygodniu, bo musiałem siedziec w pracy do późna (a nawet bardzo późna) a przez dwie noce nie było robotnikow na działce, i na dodatek były straszne mrozy. W środę byla taki wiatr że choć bylo -18 stopni to odczówalna temperatura byla dwa razy niższa. Kiedy zajechałem do domu w nocy to okazało się że na dole jest 4 stopnie a na górze 1. Napaliłem w piecu, zarzuciłem opałem i pojechałem do domu spać (było naprawdę późno) udało mi sie podnieść tenperature do 8 stopni na dole i 4 na górze. Kolejne dni nie były lepsze. Kiedy todarłem do domu w czwartek w nocy to na dole bylo 2 stopnie a an groze 0. Pomimo napalenia w piecu do rana temperatura na górze spadła do -1. Dziś rano sytuacja przed domem wyglądała tak:


Ogród wygląda tak:


Odpowiedź na pytanie brzmi "Tak, w ogródku nadal lezy 200 worków torfu pod trawnik .... gdzies tam, pod sniegiem... "

Przyjechali dzis hydraulicy żeby uspokoic moje stargane mrozem nerwy w celu zalozenia dalszych kaloryferów. Niestety przez przerwę gipsiarzy, w wieu pokojach moejsce na kaloryfery nie było jeszcze oklejone płytami. W rezultacie załozyli jeden kaloryfer w sypialni nad garażem (bo drugi okazal sie nie taki jak trzeba):


Oprócz tego smutnego samotnego kaloryfera zawisła jeszcze drabinka w łazience:



Znalazłem też zamurowanych w ścienie kosmitów:



Kosmici to oczywiście efekt dalszej pracy Rafała, Adama i Artura, tj. hydraulików. Kosmita od tyłu wyglada tak:


Mozna więc zamykać kolejną ścianę. W tym czasie gipsiarze przygotowali prawie wszystkie płyty na ścianę. Teraz tylko kręcić klej i kleić. Hydraulicy wrócą za tydzień z ogonkiem, i wtedy mam nadzieję zrobia juz dużo więcej.



W jednym pokoju nawet zaciagneli spojenia klejem i siatką, i w wewnętrznych rogach wkleili taśmę narożnikową.


Dziś tez po całym dniu palenia w piecu, pomimo ograniczonej ilości grzejników, posiłkując się podłogowką, ktor z mozołem rozgrzewała się w nieskończoność, udało mi sie osiągnac na dole temperature 15 stopni, a na górzę 8. Wiadomo że mury zimne, trzeba wygrzać i to pochłania sporo energii. Mam nadzieje że jak jakiś czas po grzeje, to potem utrzymanie temperatury (zwłaszcza  jak bedzie reszta kaloryferów) okaże się łatwiejsze :)
Jak by jednak na to nie patrzeć, z dnia na dzień zbliżam się nieubłaganie do końca pojej przygody z budowaniem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz