poniedziałek, 11 października 2010

Dziennik Budowy Dorado II cz. 52

Dzis dzień potoczył się zupełnie nie zgodnie z planem. Zaczął sie od pobudki rozgoraczkowanego synka. Wizyta u lekarza potwierdzila wczesne stadium zapalenia płuc. Nie ma żartów. Sila rzeczy wziąłem urlop, ale w południe przyjechali tesciowie, i babcia została z chłopakami, a ja z tesciem pojechałem na budowe puścic dym z konina. Tak tak ... to historyczna chwila, choć oczywiście nie mam jeszcze żadnego docelowego pieca, ale puki co zainstalowałem w salonie podłączona do komina od kominka ... KOZĘ!! :D
Zawsze miałem słabość do takich pieców, a że u teścia od paru lat stoi taki w piwnicy, nówka sztuka, który nie doczekał się zastosowania, to az prosiło się żeby troche wygrzac tym mury. No i stało się. Krótka wizyta w sklepie po rury kominowe, i po kilku minutach z komina poszedł dym. Komin ciagnie az miło, mało mi pogrzebacza z rąk nie wyrwało :)
Po chwili radości jaką dala mi koza zabrałem się za gruntowanie wylewki na balkonach. Wymalowałem unigruntem dwa razy. Na zimę jeszcze przykryje folią i może obejdzie się bez przykrych pęknięć. Dziś wieczorem może jeszcze pojade na budowe i po walczę z alarmem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz