wtorek, 9 września 2014

Kiełbasa drobiowa

Wczoraj spontanicznie mnie natchnęło (a tak na prawdę natchnęła mnie Edzia i Andrzej) żeby zrobić kiełbasę drobiową. Wiele nie myśląc, kupiłem dwa kurczaki, udziec indyczy, całość oprawiłem i pozyskałem samo mięso. Zmieliłem, przyprawiłem, wepchałem we flaka i odstawiłem do osadzania.
Dziś rano rozpaliłem wędzarnię i wrzuciłem toto do wędzenia. Wyszło ciekawie :)




piątek, 29 sierpnia 2014

Schody i Ławki

Ostatnio znowu wziąłem się za schody przed domem. Postanowiłem że przed zimą skończę. W ostatni weekend dociąłem płytki na ostatni stopień i planowałem w niedziele je przykleić.



Niestety w niedziele cały dzień padał deszcz, więc z braku innego pomysłu pomalowałem ławki :)


No i zebrałem mój pomidorowy plon :)



Wiśniówka

Pod koniec lipca zalałem 8 kg wiśni 70% roztworem spirytusu.


 Po 5 tygodniach zlałem nalew i zasypałem wiśnie cukrem. Zaskakujące jest to, że sam nalew, który z regóły jest mocny, wykręca gębę i wali spirytusem tym razem taki nie jest. Jest głęboko owocowy, delikatny i całkowicie pozbawiony smaku i zapachu spirytusu. Jeszcze nigdy mi się coś takiego nie udało. Można pić go w tej postaci jak kompot, a jednak trzeba pamiętać że ma około 50 - 55% alkoholu.


Kolor i klarowność piękna. Już się nie mogę doczekać kiedy zleje likier i zmieszam z nalewem. Myślę że będzie to pysznościowe :)


Wędzenie i nowy garnuszek

Przed wyjazdem na urlop trzeba było zrobić sobie trochę kiełbaski, żeby było dobre do jedzenia na wyjeździe. 


ładnie się uwędziła, cześć na kijek a część do zamrażalnika :)


Na urodziny dostałem 23 litrowy garnek. Jak widać zajmuje mi większa cześć kuchenki, ale za to powinien zmieścić się do niego cały wsad z wędzarni na raz :)


środa, 28 maja 2014

Przyczepa zakupiona - przygarnąłem kropka

Po wielu miesiącach poszukiwań, i obejrzeniu kilku przyczep, zjechaniu sporego obszaru polski i uzyskaniu przekonania, że wszystkie przyczepy w sprzedaży są albo absurdalnie drogie albo są kompletnymi kiblami znalazłem perełkę w Międzychodzie 80km za Poznaniem. Burstner Ventana 530TK jest naszym nowym mobilnym domkiem.



















poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wyprawa po przyczepę

W sobotę, zapakowałem dzieciaki do samochodu i ruzyłem 170km do Kutna do Centrum Campingowego, gdzie podobno można kupić przyzwoitą przyczepę. Miałem wypatrzone 3 sztuki. Nie będę pokazywał co ma ładne, tylko co mnie niepokoi, i ma niestandardowe.


Przyczepa ma dołożone dwie bakisty, jedną z tyłu drugą z przodu. jak to z bakistami bywa obie podciekają i rezultat widać na zdjęciu


Szafę ma przerobioną i wstawione półki. Może to i dobrze, bo wiszących ubrań tyle się znowu do przyczepy nie bierze, a półek wiecznie mało.... zwłaszcza przy 3 dzieci.


Instalację elektryczna ma przerobioną. Całe oświetlenie jest na 12V. Dodatkowo sa różne tajemnicze rzeczy.


Zaletą jest fakt że było to przerabiane w Holandii i że do instalacji jest pełna dokumentacja.


Przednia bakista tez podcieknięta. Sprawdzałem ścianę czy nie jest w tym miejscu miękka, i nie jest. Pytanie czy to były jednorazowe incydenty, czy też chronicznie stoi tam woda. 


Pod jednym łóżkiem jest pojemnik na akumulator. Instalacja przewiduje jego montaż i można przez jakiś czas funkcjonować bez prądu. 


Z zewnątrz prezentuje się bardzo ładnie. 


Opony do wyrzucenia.


Jedno okno było pęknięte i sklejone. Myślę że warto by było to zdjąć i dać do pospawania.


Tajemniczy przełącznik w przednim bagażniku


W drodze do domu mijaliśmy taki oto wynalazek. przyczepa kempingowa z Volkswagena T3


belo belo i uii, czyli huśtawka ze zjeżdżalnią :D

W języku Karoliny tak właśnie się to nazywa. Ten weekend oprócz wyprawy w celu obejrzenia przyczep kempingowych pod Kutnem został w całej swej pozostałości poświęcony kończeniu placu zabaw. I tak, dokręcony został jeszcze jeden szczebelek do drabinki. Początkowo specjalnie zacząłem wyżej, by Karolina nie wchodziła sama na zjeżdżalnie. Okazało się że wcale jej to nie powstrzymuje (mała alpinistka) i bez większych problemów właziła na drabinkę mimo że pierwszy szczebelek zaczynał się na wysokości jej piersi. Po dokręceniu brakującego szczebelka zabrałem się za osadzanie huśtawki na betonie. W tym celu podnosiłem każdą nogę, podpierałem, wykopywałem ziemię i wkładałem bloczki betonowe pod nogi.



Co każdą nogę musiałem przerywać, żeby dzieci chwilkę mogły się po bujać i po zjeżdżać. przez to cała operacja zajęła 3 razy dłużej, ale co tam, w końcu to dla nich.


 no ale w rezultacie huśtawka stanęła na betonowych podporach. Potem pod całość wsunąłem płótno ogrodnicze. Z tyłu przypiąłem je do belki która leży na ziemi, by się zrębki nie wysypywały za siatkę. Z prawej przypięta jest do rollbordera.


Przyszła kolej na zrębki. Wysypałem 10 worków i chyba by się jeszcze ze 2 przydały, ale zobaczymy, bo na razie jestem lekko zmartwiony, czy one nie będą strasznie farbować butów i ubrań. Na razie brudzi, ale chyba jak wyschnie powinno być OK. 


Zostało teraz jeszcze pomalować huśtawkę drewnochronem :)