Następnie zrobiłem kilka przymiarek i doszlifowałem tu i ówdzie żeby parapet ładnie pasował do glifu.
Chyba sie to udało :)
Tak czy inaczej boki doklejone. Mój patent polaga na przykręceniu ściskiem kawałka deski do parapetu żeby się mieć o co zaczepić ściskami i docisnąć boczną krawędź W przeciwnym razie musiałbym mieć ścisk o długości 1,5 metra :) ... a nie mam.
Tu widać dociśniętą krawędź.
Kiedy wszystko wyschło, zostało dokładnie już i ostatecznie wyszlifowane, najpierw czołgiem z drobniejszym papierem a potem szlifierką oscylacyjną z już bardzo dorbnym papierem. Tu dygresja na temat markowych narzędzi. Podobnie jak ze szlifierką kontową którą mam marki krzak (jakiś Pegasus) i która służy mi juz 10 lat i zbudowała już 2 domy, tak i szlifierkę oscylacyjna mam pegasus i mam ja już lat 7. Kosztowała cgyba ze 40 zł ... :) Ale wracając do parapetów, po doszlifowaniu zabrałem się za bejcowanie. Do tej pory nie tłumaczyłem się czym i jak bejcuje i maluje parapety. Otóz nie zdezydowałem się na lakierobejcę po pierwsze dla tego że jest droga, a po drugie dla tego że nie wnika w drewno tak jak zwykła bejc, i odprysk lakieru powoduje odprysk koloru. Cena też ma duże znaczenie. Buteleczka bejcy widoczna w tle poniższego zdjęcia kosztowała 2,76 PLN i starczyła na 3 parapety i jeszcze tropchę zostało. Lakierowałem Nitrolakiem za 24 PLN za litr. Teraz komu się chce niech to porówna z ceną i wydajnością litra lakierobejcy.
Dodatkową zaletą Nitrolaku jest to że bardzo szybko schnie. Po 2 godzinach można już montować parapet. Tak więc po 2 warstwach bejcy i 4 warstwach lakieru odczekałem 3 godzinki i zamontowałem parapet.
Jako niespokojna dusza jeszcze tego samego dnia skleiłem ostatni parapet. wyszlifowałem pobejcowałem i połozyłem dwie pierwsze warstwy lakieru. Rano dołożyłem kolejne dwie i tym sposobem w południe w niedzielę zamontowałem ostatni parapet w sypialni. Ten jak zapewne zauwazyliście jest nieco węższy, to to po to żeby się w głowe nie stukać kiedy człowiek chce się wyżej położyć żeby po czytać.
Na kilka dni złożyłem mój warsztat stolarski i pewnie reaktywuje go dopiero w piątek. Do tego czasu mój organizm powinien wydalić wszystkie drzazgi które wbiły się zbyt głęboko żeby wysłumać je narzędziami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz